sobota, 23 lutego 2013

Za słaby ‹HunHan›

Tytuł: Za słaby  
Długość: 611 słów - twoshot (część I)
Pairing: HunHan  
Rodzaj: Romans  
Rating: R
Opis: Może i nie znają się zbyt dobrze, ale oboje wiedzą czego chcą. Nie każdy to pokazuje – do czasu.

 


Opierał policzek na tej swojej chudej dłoni, długich palcach, które tylko pomagały mu w osiągnięciu jego celu. Denerwujący gówniarz. Myśli, że wszystko dostanie ot tak, jeśli użyje odpowiednich słów.
- To tylko kwestia czasu…
- Uważaj na słowa.
Na twarzy Sehuna pojawił się po prostu jeszcze większy, jeszcze bardziej podstępny uśmiech. I tak już wąskie oczy zwężyły się ukazując zaledwie skrawki brązowych tęczówek. Z jego ust wydobył się cichy chichot. To sprawiło że moje serce zabiło szybciej – o wiele szybciej, niż bym tego chciał.
- Przecież widzę to w twoich oczach – Młodszy zarzucił nogę na nogę nadal wpatrując się we mnie swoimi ciemnymi ślepiami. Gdybym mógł, uciekłbym w tej chwili z pokoju. Ale nie mogłem – wtedy bym z nim przegrał. A na to nie mogłem sobie pozwolić.
- To tylko odbicie twoich własnych.
Pomyślałem, że zbiję go tym z tropu choć na chwilę – jednak Sehun ciągle wyglądał na pewnego siebie. Tak irytująco pewnego jak fakt, że nie mogłem odwrócić od niego wzroku. Zupełnie jakbym nie chciał ominąć choćby jednego, najmniejszego ruchu chłopaka przede mną.
Pożądałem go równie mocno jak pragnąłem żeby zostawił mnie w świętym spokoju. Nie wiem co byłoby dla mnie lepsze w tym momencie. Zatracenie się? Pozwolenie temu człowiekowi na złapanie mnie w swoje zdradzieckie sidła? Czy też dalsze oszukiwanie samego siebie, wmawianie sobie że to tylko dziecinna zabawa…
Sehun poprawił się na siedzeniu i wygodnie usadowił. Po chwili, jak to miał w zwyczaju, zwilżył swoje różowe wargi językiem. Cholerny dupek. Wiedział, że ów ruch działał ma mnie w ten sposób. Szybko odwróciłem wzrok. Na pieprzone szklanki. Tak, szklanki. W sumie to nie wiem co w nich było. Nie tknąłem swojej.
- Podejdź do mnie.
Nie wiem co było gorsze – szalona gonitwa myśli w mojej głowie czy to, że nie mogłem wydusić z siebie ani słowa. Czy też zmusić swoje uparte mięśnie do jakiegokolwiek ruchu. Po prostu obserwowałem czubki swoich butów marząc o nabyciu umiejętności teleportacji.
Mógłby się na mnie tak nie patrzeć. Chociaż przez pięć minut… Głupią minutę.
- Dlaczego się wahasz?
Zamrugałem. Mimo protestów własnych kończyn wstałem. Patrzyłem chwilę przed siebie pustym wzrokiem. Nawet nie zauważyłem, że Sehun też wstał. Nawet nie usłyszałem.
Już miałem uciec – wyjść stąd najprędzej jak się dało tym samym przegrywając z nim tą grę. Jednak już po pierwszym moim kroku młodszy złapał mnie za rękę i szybko obrócił. Chwycił w garść kołnierz mojej koszuli.
- Nie uciekniesz…
Wyszeptał to prosto do mojego ucha z jakąś… pewnością w głosie. To tylko jeszcze bardziej rozbudziło moje biedne, małe ciało… Dreszcz przebiegł po moim kręgosłupie kiedy poczułem gorące powietrze na mojej szyi. Po chwili znalazły się na niej usta Sehuna. Tego już za wiele.
- Nie mów mi co mam robić.
- Dlaczego?
- Bo to niegrzeczne…
Znowu ten chichot.
- Nie wytrzymasz długo. Za każdym razem, kiedy mnie widzisz, nie możesz przestać. Wiem o tym aż za dobrze…
Czułem się jak sparaliżowany. Sam już nie wiedziałem co mam zrobić. Ciało odmawiało mi posłuszeństwa. A to wszystko przez niego. I jego podstępne intrygi.
Nie mógł jak normalny człowiek powiedzieć. Musiał się ze mną bawić, jak z jakąś zabawką.
- A co jeśli ty pierwszy ulegniesz?
Uśmiechnąłem się lekko. Tamten złapał mnie za kark gwałtownie przyciągając jeszcze bliżej. Drugą ręką objął moją talię. Polizał wargi. Moje. Nie poruszyłem się nawet o milimetr. Tylko spojrzałem mu w oczy. To był największy błąd w moim życiu.
Wyrwałem nadgarstek z uścisku wyższego i chwyciłem materiał ubrania na jego klatce piersiowej. Pociągnąłem, rozchyliłem własne usta i odpłaciłem się tym samym. Pogłębiłem pocałunek czyniąc go jeszcze bardziej pasjonującym... chciwym.
- A nie mówiłem?
Zirytowany popchnąłem go na kanapę rozrywając guziki własnej koszuli.
Sehun przesunął językiem po swoich wygiętych w uśmiech wargach.



Część II

1 komentarz:

  1. ojj, niby taki twardy, a i tak na końcu mu uległ. nieładnie Luhanie, nieładnie ^^ Luhan tu mi wyglądał na taką cnotkę, co to nie wie, co zrobić, a później... noo cnotka się zmieniła w napaloną bestię hah i to rozrywanie koszuli... dobra, zagalopowałam się trochę -.-

    OdpowiedzUsuń